24 kwietnia 2013

Tytus i Festus

Ostatnio mnie wszędzie trochę mniej, spowodowane jest to jak zwykle zbyt dużą ilością obowiązków czy zobowiązań raczej :P Do tego piękna pogoda nie pomaga w siedzeniu w domu i motywowaniu się, dlatego gdy już siądę na tyłku to robię milion rzeczy na raz.

W dodatku od paru dni jestem zaabsorbowana dwoma szkrabami. Myszami. A w sumie to dokładniej szczurzymi dziećmi.


Aż poczyniłam im pamiątkowy rysunek - akwarele, odrobina kredek i cienkopisu. Z lewej Festus, z prawej Tytus :P

Szczurze smrody mieszkają u mnie od kiedy miałam 17? 18? lat, czyli już ponad 4 lata. Zawsze minimum dwa i zawsze mówiłam, że więcej nie będzie. Ale puch, moje ostatnie stadko się posypało, został ze mną staruszek Kavi i jakoś tak wyszło, że trafiły też dzieciaki - które za jakiś czas z Kavim zamieszkają. Na razie jednak maluchy sobie spokojnie podrastają, bo myszory z nich straszne, mlekiem jeszcze je karmię, ze sobą oswajam.


Szczury to świetne zwierzęta, uzależniają :P I tak, jestem w stanie je odróżnić od siebie. Na koniec takie coś co można nazwać biednym stepem:


Tyle na dziś, idę karmić dzieci :P

3 kwietnia 2013

Niekończąca się historia

Dzisiaj w sumie żeby zapchać trochę bloga, pokażę Wam szkice, a raczej pracę, które nie skończyłam, ale chciałabym skończyć bo wiąże z nimi spore nadzieje - w sensie, że będą zjadliwe :D No może nie spore, ale na pewno są to pełne ilustracje, a nie jakieś dyrdymały. Nie powiem, najgorzej idzie mi chyba z pracą pierwszą, babką w zbroi, chyba z ponad pół roku temu ją zaczęłam i jeszcze nie skończyłam - ale to głównie dlatego, że do niej nie siadam.
Nie wiem czemu tak mam, że nie potrafię skończyć pracy. Słomiany zapał. Jestem okropna.


Ogólnie to polecam oglądać w większym rozmiarze... Od lewej właśnie ta nieszczęsna paniusia, Królik Wielkanocny, który ostatnio pokazywałam (łudziłam się, że na Wielkanoc skończę :D), na dole widoczek  - góry i majacząca budowla, a ostatnia to Marcelina z ilustracji z Finnem, który nadal jest paroma kreskami. No i tyle by tego było, mam nadzieję, że jakoś zbierze się we mnie motywacja. Przyznam się, że jestem coraz bardziej zadowolona z moich prac na tablecie, no, może nie ze wszystkich, ale powoli łapie takie rzeczy jak światłocień, dobór kolorów... Tylko skończyć tego nie mogę :D